poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Rozdział I

Te wakacje zaczynały się dla nastolatki fatalnie. Za oknem deszcz, a w domu znów słychac kłótnie rodziców. Debby miała tego dosyć. Zadzwoniła do swojej przyjaciółki Victorii, lecz ona nie odbierała. Dziewczyna zdenerwowała się. Ubrała się, umalowała, wyprostowała włosy i wyszła. Idąc przez deszcz zobaczyła wysokiego blondyna. Stanęła. Patrzyła z entuzjazmem na chłopaka, który wynosi z samochodu jakieś pudełka. Zaczęła rozmyślać: "jaki On przystojny", "jak się błogo porusza". Nagle chłopak spojrzał w jej stronę i się uśmiechnął. Debby odwzajemniła uśmiech i.... w tym samym czasie samochód jadący ulicą ochlapał ją wodą.
- Aaaaaa!
Chłopak zauważył ten incydent, podbiegł do Debby i powiedział:
- Cześć, jestem Alan! Nic Ci się nie stało?
- Hej, Alan, jestem Debby. Nie, tylko trochę ubrania mi przemokły, zaraz pójdę się przebrać.

- Baran z niego i tyle! - powiedział Alan.

Debby zaśmiała się.
- Pierwszy raz widzę Cię tutaj, jesteś nowy?
- Tak, właśnie się wprowadziłem. Wcześniej mieszkała tu jakaś Victoria.
- Cooo?! Victoria?!
- Tak. Czemu tak Cię to zdziwiło? Znałaś ją?
- Too.. to była moja przyjaciółka, nie wierzę, że wyprowadziła się tak bez słowa. Była tu jedyną osobą, której mogłam zaufać.

W oczach dziewczyny widać było smutek.
- Nie przejmuj się Debby, zadzwoni do Ciebie - na pewno.
- Nie byłabym tego taka pewna, dzwoniłam do niej, nie odbiera.
- Może nie słyszy telefonu.
- Nie wiem, być
 może. Wiesz co Alan, muszę już lecieć, bo zaraz się rozchoruję. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, pa!
- Pa Debby!
Dziewczyna nie rozglądając się w około, ruszyła pewnym krokiem na drugą stronę jezdni, nagle usłyszała pisk opon i głos Alana:
- Debby uważaj!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz